Zawierucha na Kozim i Szpiglasie

6 grudnia 2019

Jaki jest Twój pomysł na pokręcony scenariusz dojazdu w Tatry? Ja mam jeden, a napisało go życie. Zapnij pasy.

Piątek, wczesna zima. Słońce przybrało kolor ostrzegawczo-pomarańczowy i zalało nim mój pokój, kiedy kończyłem grupować sprzęt górski do pojemników według kategorii. Pojemniki posortowałem następnie wg priorytetu i wpakowałem do plecaka – najistotniejsze na wierzchu. Chwilę później zasiadłem za kółkiem Felicji i… utknąłem w katastrofalnym korku paraliżującym centrum Gliwic. Jak gdyby tego było mało, ktoś uznał że zabawnie będzie skończyć tego dnia etap prac na Wrocławskiej i puścić ruch nieco inaczej.
Czytaj dalej „Zawierucha na Kozim i Szpiglasie”

Wiedeń: okrężną drogą do domu

3 lipca 2015 r.

Wczorajszy dzień zacząłem od nieco ślamazarnej pobudki i pospiesznego śniadania. Po niedługiej chwili jechałem już z Krzyśkiem metrem w stronę biura. Zahaczyliśmy o zatłoczone targowisko.

Tego dnia o poranku w pierwszym biurze Nexery zawitał pan Jarosław Paduch, entuzjastycznie witany przez kolegów z Politechniki. Ku mojej uldze, Visual Studio zdążył się dzień wcześniej zainstalować na laptopie po wyjściu z biura, a przed zaplanowanym wyłączeniem. Tak więc, uzbrojeni, zwarci i gotowi, wyruszyliśmy z austriackim współpracownikiem jego SUVem marki Peugeot w północną część Wiednia. Czytaj dalej „Wiedeń: okrężną drogą do domu”

Hardkor w Małej Fatrze

25 lutego 2018 r.

Moi drodzy,

Leżę na ciemnym, wypełnionym sapaniem i chrapaniem poddaszu Chaty pod Chlebem. Nie mogę zasnąć, wiec równie dobrze mogę Wam opisać, co zaszło. Otóż zaczęliśmy z Ala marsz ku szczytowi Wielkiego Krywania około 9:30. Początkowy etap wycieczki był mało uciążliwy. Śmiałem się nawet, ze jakoś nie czuć tej minusowej temperatury. Wspinaliśmy się zalesionym grzbietem, zaledwie niekiedy mając okazję nacieszyć oczy widokami. Czytaj dalej „Hardkor w Małej Fatrze”

Początek wiedeńskiej przygody

1 lipca 2015 r.

Dotarłem do Wiednia. Podroż jakoś mi zleciała na czymś w rodzaju niskiej jakości przerywanego snu. Nie powiedziałbym, że jestem wypoczęty po tej przejażdżce. Zdaje się, że przyjechaliśmy ciut wcześniej niż to było planowane. Siedzę w dość obskurnym Macu na dworcu. Jego wystrój jest biedniejszy niż przywykłem, ale jest wifi i kawa. Wszyscy naokoło mówią po niemiecku, co mnie trochę przeraża. W elektronicznej tablicy informacyjnej angielska wersja językowa jest „under construction”, stad moje poszukiwanie hotspotu. Czuję się tu trochę jakbym wypłynął na powierzchnie wody, żeby zaczerpnąć powietrza przed długim nurkowaniem. W drodze do domu będę się rozglądał i zbierał pierwsze wrażenia. Czytaj dalej „Początek wiedeńskiej przygody”

Ścianka – pierwsze starcie

Mój pierwszy kontakt ze ścianką wspinaczkową miał miejsce w środę 11 kwietnia. Pojechałem do AWFu w Katowicach i zaparkowałem na strzeżonym parkingu. Strażnik z budki, jegomość nie wzbudzający we mnie szczególnego zaufania, powiedział, że nie wie ile płaci się na parkingach na terenie uczelni, więc przystałem na jego stawkę, szczególnie że nie miałem czasu jeździć i szukać lepszych miejsc parkingowych.

Czytaj dalej „Ścianka – pierwsze starcie”

Gorczańska wiosna

Mogłoby się zdawać, że godzina i piętnaście minut to czas więcej niż odpowiedni, żeby zwlec się z rana z łóżka i przygotować do wyjazdu w góry. Jednak kiedy zaraz po pobudce łazienka jest zajęta, zawartość plecaka leży obok niego na podłodze, zawartość bułek leży obok nich w kuchni, a potem woda podczas porannego prysznica typu tzw. „szybkiego” jest tak rozkosznie gorąca, to zegary stają się bardzo złośliwe. A kiedy okazuje się, że brat kupione dla niego pieczywo i jego nadzienie zabiera osobno w formie „zrób to sam”, to czy nie ulitowalibyście się nad takim stworzeniem i przy okazji nie przygotowali mu prowiantu? Czytaj dalej „Gorczańska wiosna”