Wiedeń: okrężną drogą do domu

3 lipca 2015 r.

Wczorajszy dzień zacząłem od nieco ślamazarnej pobudki i pospiesznego śniadania. Po niedługiej chwili jechałem już z Krzyśkiem metrem w stronę biura. Zahaczyliśmy o zatłoczone targowisko.

Tego dnia o poranku w pierwszym biurze Nexery zawitał pan Jarosław Paduch, entuzjastycznie witany przez kolegów z Politechniki. Ku mojej uldze, Visual Studio zdążył się dzień wcześniej zainstalować na laptopie po wyjściu z biura, a przed zaplanowanym wyłączeniem. Tak więc, uzbrojeni, zwarci i gotowi, wyruszyliśmy z austriackim współpracownikiem jego SUVem marki Peugeot w północną część Wiednia. Ponieważ nie pamiętam imienia Austriaka, dla uproszczenia będę pisał o nim Hans. Po drodze Marcin (nasz opiekun) rozmawiał z Hansem o hakowaniu nawigacji w samochodach firmowych, o tym jaka „terrible” i „horrible” jest automatyczna skrzynia biegów i tym podobnych sprawach. Przez przeszklony dach auta niebawem mogliśmy zobaczyć DC Tower, jeden z kępy wieżowców na północnym brzegu rzeki. Wspięliśmy się na piętro „zerowe” (które tak naprawdę jest piętrem czwartym – niżej znajdują się parkingi) będące zarazem placem i dachem części garażowej. Myślę, że łatwiej to pokazać niż opisać:

eyJtYXBfb3B0aW9ucyI6eyJjZW50ZXJfbGF0IjoiNDguMjMyNjI0MyIsImNlbnRlcl9sbmciOiIxNi40MTI2NTMzIiwiem9vbSI6NSwibWFwX3R5cGVfaWQiOiJST0FETUFQIiwiZml0X2JvdW5kcyI6ZmFsc2UsImRyYWdnYWJsZSI6dHJ1ZSwic2Nyb2xsX3doZWVsIjp0cnVlLCJkaXNwbGF5XzQ1X2ltYWdlcnkiOiIiLCJtYXJrZXJfZGVmYXVsdF9pY29uIjoiaHR0cHM6XC9cL3d3dy5taWNoYWwtcGxhdGVrLnBsXC93cC1jb250ZW50XC9wbHVnaW5zXC93cC1nb29nbGUtbWFwLXBsdWdpblwvYXNzZXRzXC9pbWFnZXNcL1wvZGVmYXVsdF9tYXJrZXIucG5nIiwiaW5mb3dpbmRvd19zZXR0aW5nIjoiIiwiaW5mb3dpbmRvd19ib3VuY2VfYW5pbWF0aW9uIjoiIiwiaW5mb3dpbmRvd19kcm9wX2FuaW1hdGlvbiI6ZmFsc2UsImNsb3NlX2luZm93aW5kb3dfb25fbWFwX2NsaWNrIjpmYWxzZSwiaW5mb3dpbmRvd19za2luIjoiIiwiZGVmYXVsdF9pbmZvd2luZG93X29wZW4iOmZhbHNlLCJpbmZvd2luZG93X29wZW5fZXZlbnQiOiJjbGljayIsImZ1bGxfc2NyZWVuX2NvbnRyb2wiOnRydWUsInNlYXJjaF9jb250cm9sIjp0cnVlLCJ6b29tX2NvbnRyb2wiOnRydWUsIm1hcF90eXBlX2NvbnRyb2wiOnRydWUsInN0cmVldF92aWV3X2NvbnRyb2wiOnRydWUsImZ1bGxfc2NyZWVuX2NvbnRyb2xfcG9zaXRpb24iOiJUT1BfUklHSFQiLCJzZWFyY2hfY29udHJvbF9wb3NpdGlvbiI6IlRPUF9MRUZUIiwiem9vbV9jb250cm9sX3Bvc2l0aW9uIjoiVE9QX0xFRlQiLCJtYXBfdHlwZV9jb250cm9sX3Bvc2l0aW9uIjoiVE9QX1JJR0hUIiwibWFwX3R5cGVfY29udHJvbF9zdHlsZSI6IkhPUklaT05UQUxfQkFSIiwic3RyZWV0X3ZpZXdfY29udHJvbF9wb3NpdGlvbiI6IlRPUF9MRUZUIiwibWFwX2NvbnRyb2wiOnRydWUsIm1hcF9jb250cm9sX3NldHRpbmdzIjpmYWxzZSwibWFwX3pvb21fYWZ0ZXJfc2VhcmNoIjo2LCJ3aWR0aCI6IiIsImhlaWdodCI6IjMwMCJ9LCJwbGFjZXMiOltdLCJzdHlsZXMiOiIiLCJsaXN0aW5nIjoiIiwibWFya2VyX2NsdXN0ZXIiOiIiLCJzdHJlZXRfdmlldyI6eyJzdHJlZXRfY29udHJvbCI6dHJ1ZSwic3RyZWV0X3ZpZXdfY2xvc2VfYnV0dG9uIjpmYWxzZSwibGlua3NfY29udHJvbCI6ZmFsc2UsInN0cmVldF92aWV3X3Bhbl9jb250cm9sIjpmYWxzZSwicG92X2hlYWRpbmciOiIxMTcuNzIiLCJwb3ZfcGl0Y2giOiI1MCJ9LCJtYXBfcHJvcGVydHkiOnsibWFwX2lkIjoiMSIsImRlYnVnX21vZGUiOmZhbHNlfX0=

 

Nasze nowe biuro znajduje się na piątym piętrze pozornie niewysokiego biurowca (tak naprawdę to 9. piętro, ale obok Donau City Tower wszystko wygląda na niewysokie!). Mamy tam więcej przestrzeni niż moglibyśmy potrzebować oraz dostęp do małej kuchni i drukarki. W zasadzie to jest jasna sala konferencyjna. Podczas kiedy Hans konfigurował nam lokalną sieć z drukarką, Marcin opowiadał o różnych aspektach działania systemów GPS. Na przykład o tym, że sygnał z satelitów może trafiać do urządzenia odbity od budynków oraz podłoża; że przybliżenie położenia jest gorsze w wąskich uliczkach ze względu na mały odsłonięty obszar nieba; że rozwiązania geodezyjne opierają się o GPS RTK i tworzą wirtualne terenowe punkty odniesienia itp. Przez kolejnych kilka godzin analizowaliśmy przykładowe projekty i robiliśmy research. Stanęło na etapie, kiedy aplikacja uruchamia się na pełnym ekranie i ma funkcjonalność dodawania oraz dokowania paneli, znaną z niektórych aplikacji okienkowych.

Dość na temat pracy! Wracając metrem zatrzymaliśmy się na rzece, skąd było dobrze widać kompleks biurowców. Rozdzieliliśmy się na granicy centrum. Postanowiłem wrócić na piechotę i rozejrzeć się po mieście. Duże wrażenie robi na mnie niezmierzona ilość zabytkowych kamienic wszędzie. Moje ogólne wrażenie jest takie, że wszystko tutaj jest przesunięte o jedną pozycję w skali zabytkowości. Gdzie by nie popatrzeć, jest coś ładnego. Samochody poza ścisłym centrum są podobne jak w Polsce, a im bliżej centrum, tym więcej wypasionych, sportowych lub w inny sposób wyróżniających się pojazdów. Połowa wszystkich pojazdów w mieście to radiowozy. Krzysiek mówi, że to „miasto policyjne” i ma trochę racji. Oczywiście w niczym to nie przeszkadza, zwłaszcza że policjanci nie są czepialscy. Poza tym można spożywać tu alkohol gdzie popadnie, więc ludzie na pewno czują się mniej zaszczuci. Widziałem kilka osób popijających piwo w tramwaju albo na ulicy. Jeśli chodzi o dziewczyny, to są przeważnie ładne. Jest przy tym duża różnorodność kulturowa i mnóstwo turystów. Ogólnie rzecz biorąc rozglądanie się naokoło w Wiedniu sprawia mnóstwo frajdy.

Trasa mojej przechadzki prowadziła najpierw w niezbyt konkretny sposób w okolice parku miejskiego, po czym drastycznie nawróciła ku katedrze Stefana. Katedra jest wielka, piękna, gotycka i pełna turystów. Dobrze wychodzi w czerni i bieli. Moją następną stacją był Mac, gdzie zjadłem loda za 1 ojro i nieco odetchnąłem od upału. Telefon zrobił się gorący od filmowania i sprawdzania mapy. Wstąpiłem do niedużej galerii z rzeczami ozdobionymi reprodukcjami Klimta i kopiami jego obrazów na piętrze. Zwiedziłem też losowo wybrany sklep z czekoladkami, zahaczyłem o sklep Svarovskiego. Wypłoszył mnie stamtąd niesamowity tłok i niebosiężne ceny wszystkiego. Spędziłem jeszcze trochę czasu na Karlsplatzu niedaleko budynku opery wiedeńskiej. Nieopodal stoi wielki kościół z kopułą i dwoma wieżami niepokojąco przypominającymi minarety. Przyjrzałem mu się z oddali i pospieszyłem w stronę stacji metra.

Całokształt mojej wędrówki po mieście pokazuje niniejszy film!

W domu czym prędzej wziąłem zimny, orzeźwiający prysznic. Wieczorem przetestowałem pierwsze-lepsze piwo z marketu (Egger) i pożałowałem, że nie wziąłem radlera tak jak Krzysiek. Mimo napisu „Premium Qualitat aus Osterreich” było kiepskie, o mdłym posmaku. Wieczorem byłem ogólnie wyczerpany i było mi bardzo dobrze, kiedy się w końcu położyłem spać.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.