Mogłoby się zdawać, że godzina i piętnaście minut to czas więcej niż odpowiedni, żeby zwlec się z rana z łóżka i przygotować do wyjazdu w góry. Jednak kiedy zaraz po pobudce łazienka jest zajęta, zawartość plecaka leży obok niego na podłodze, zawartość bułek leży obok nich w kuchni, a potem woda podczas porannego prysznica typu tzw. „szybkiego” jest tak rozkosznie gorąca, to zegary stają się bardzo złośliwe. A kiedy okazuje się, że brat kupione dla niego pieczywo i jego nadzienie zabiera osobno w formie „zrób to sam”, to czy nie ulitowalibyście się nad takim stworzeniem i przy okazji nie przygotowali mu prowiantu? Czytaj dalej „Gorczańska wiosna”